Astronomowie wykorzystali grawitację ogromnej galaktycznej gromady jako soczewkę do znalezienia bardzo odległej galaktyki (13,1 miliarda lat).
Astronomowie z Uniwersytetu Kalifornijskiego znaleźli jedną z najdalszych galaktyk we Wszechświecie i ... ta nie jest niczym niezwykłym.
„Inne odległe obiekty są niezwykle jasne i rzadkie” - powiedział Austin Hoag (główny autor badania). - „Wierzymy, że jest to znacznie bardziej charakterystyczne dla galaktyk tamtych czasów”.
Hoag interesuje się bardzo odległymi galaktykami, ponieważ wpadają w „Epokę reionizacji” - miliard lat po Wielkim Wybuchu, kiedy Wszechświat stał się przezroczysty. Po wydarzeniu przestrzeń była chmurą zimnego światła atomowego blokującego wodór. Z niego zaczęły się pojawiać pierwsze gwiazdy i galaktyki, które uwalniały światło i promieniowanie jonizujące. Roztopił atomowy wodór, a pierwsze galaktyki rzuciły światło na cały Wszechświat. Ale na razie proces ten jest wciąż niejasny. Gigantyczna gromada to wielkoskalowa soczewka niebieska.
Nowy obiekt MACS1423-z7p64 ma czerwone przesunięcie o 7,6. Oznacza to, że jest usuwany o 13,1 miliarda lat (im dalej, tym więcej światła przesuwa się na czerwony koniec widma z powodu ekspansji Wszechświata). Aby znaleźć taki słaby obiekt, musieliśmy stworzyć gigantyczny obiektyw.
Kiedy światło przechodzi przez masywne obiekty (galaktyki), trajektoria jest wyginana przez grawitację. Dlatego wielkość obiektu działa jak szkło powiększające. Hoag i współpracownicy badają obszary wokół masywnych gromad galaktycznych o prawidłowym rozmiarze. MACS1423-z7p64 trafił we właściwe miejsce za gigantyczną gromadą, która 10 razy zwiększyła jego widoczność, dzięki czemu była dostępna dla teleskopu Hubble'a. Widmo zostało przeanalizowane przez obserwatorium Keck na Hawajach.
Wystrzelenie Jamesa Webba w 2018 roku pozwoli jeszcze głębiej zajrzeć w przestrzeń i zobaczyć najodleglejsze części wszechświata, a nawet narodziny pierwszych galaktyk.
