„Man on the Moon”: Ryan Gosling wskrzesił wyczyn Neila Armstronga

„Man on the Moon”: Ryan Gosling wskrzesił wyczyn Neila Armstronga

Damien Chazell imponuje swoją wizją dramatycznej historii Neila Armstronga, granej przez Ryana Goslinga. Scenariusz jest adaptacją książki biograficznej Josha Singera autora Jamesa R. Hansena. Armstrong miał stać się pierwszym człowiekiem na Księżycu, ucieleśnieniem amerykańskiego przełomu kosmicznego i badaczem, który odnalazł Edena i powrócił na Ziemię, nie tylko po to, by dzielić się tą radością z całą ludzkością, ale także by obserwować, jak świat stopniowo traci zainteresowanie podróżami kosmicznymi.

Film koncentruje się na locie księżycowym, umieszczając go w połowie całej akcji, a następnie koncentruje się na długim i tajemniczym życiu Armstronga na Ziemi. Shazell stanowi kulminację księżyca i głównego wydarzenia. Film jest pełen niesamowitej radości i rozkoszy. Warto oddać hołd tej egzystencjalnej przygodzie, zmuszając nas do odwrócenia się i spojrzenia na Ziemię z innego obiektu kosmicznego. Jest cudowny strzał, w którym Armstrong patrzy oszołomiony na swój ślad w księżycowym kurzu.

Nie na zdjęciu bez patriotycznych notatek. Widać, jak Armstrong i jego towarzysze są zszokowani radzieckimi zwycięstwami na arenie kosmicznej, ale Shazell położył kres startowi na Księżycu. I to nie bez wspaniałego zdania: „To mały krok dla człowieka, ale ogromny dla całej ludzkości”. Prawda jest taka, że ​​istnieją wskazówki, że doskonalił to zdanie w wersji roboczej. Ale ta sytuacja została podjęta, aby nie odprężyć się w filmie. Gosling pokazuje nam Armstronga jako silnego, przyzwoitego intelektualistę z maksymalną powściągliwością i spokojem. Co więcej, film sugeruje, że brak normalnej eksplozji uczuć jest niezbędny do osiągnięcia sukcesu. Bohater pozostaje niewzruszony i skupia się na statku kosmicznym w warunkach, w których inni ludzie walczą w panice i histerii.

Jednak film nadal nie pozwala nam postrzegać Neala jako niewrażliwego robota. W 1962 r. Jego córka Karen zmarła na guza mózgu w wieku 3 lat. Więc poświęcił jej swój triumf? A może to właśnie śmierć dziecka uczyniła bohatera fatalistycznie zrównoważonym? Shazell odpowiada na te pytania całkiem wyraźnie, kiedy na stole przy rozmowie z dziećmi Neal zachowuje się, jakby na konferencji prasowej, mówiąc: „Czy są jeszcze jakieś pytania?”.

Trailer:

Film przenosi nas do misji lat 60. XX wieku. z powodu nieudanych startów, nieudanych testów i pożaru kokpitu, który zabił trzech członków załogi Apollo-1 (1967). Pogrzeb staje się regularną częścią życia NASA, a czarne garnitury i krawaty dosłownie nie pozostawiają wyglądu głównych bohaterów. A astronauci nie powinni się dogadać. Na przykład Buzz Aldrin był pokazywany jako niezwykle hałaśliwa osoba. Film porusza również temat tego, czy warto było przeprowadzić kosztowny lot w trudnym okresie w kraju, kiedy miała miejsce walka z niesprawiedliwością rasową. Ale chodzi o to, że wszystkie te niepowodzenia, niesprawiedliwości i spory są tylko pewnymi ofiarami przed wielkim wydarzeniem w historii ludzkości. Nie ma kompromisu. Tylko doskonałość. „Man on the Moon” pozostawia na końcu dość dziwne uczucie. Większość filmu prowadzi do największego momentu przełomu, po którym ... pustka. Powstaje pytanie: „Jaki jest sens?”.

Widzieliśmy wiele interesujących filmów o aspektach wyścigu kosmicznego. „Ukryte postacie” ujawniają nieopisany wkład Afroamerykanek w prace naukowe NASA. „Apollo 13” opowiada o okresie upadku po triumfie Armstronga. A „Człowiek na Księżycu” ujawnia sam lot. Premiera w Rosji odbędzie się 11 października 2018 roku.

Komentarze (0)
Szukaj