49 lat temu zespół Apollo zginął - 1

49 lat temu zespół Apollo zginął - 1

Załoga astronautów Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA), przygotowująca się do pierwszego załogowego lotu programu Apollo, zaplanowanego na 21 marca 1966 r., Podczas przygotowań na Florydzie.

We wczesnych latach NASA doświadczenie zdobywano na podstawie własnych błędów, testów i procedur opracowywano indywidualnie dla każdego programu. Jednym z takich testów w programie Mercury (Mercury) był „test rozłączenia” (test wtyczek), w którym przetestowano systemy statków kosmicznych i symulowano odliczanie do uruchomienia. Ten test nigdy nie był uważany za niebezpieczny. Jednak 27 stycznia 1967 roku test ten kosztował życie zespołu Apollo 1.

Celem „Apollo -1” był zwykły lot testowy, który był typowy dla pierwszego lotu nowego programu. Załoga, astronauci Grissom, White i Chaffee, mieli umieścić moduł dowodzenia / obsługi (CSM) na orbicie Ziemi.

Test został przeprowadzony na statku kosmicznym gotowym do startu, wciągniętym na niepasujący pojazd Saturn-1B (Saturn IB). Wszystko zaczęło się od normy i od normy Przewody zasilające zostały odłączone, odpowiednio, przedział otrzymał napięcie wyłącznie z wewnętrznych baterii. Następnie kabinę wypełniono czystym tlenem, a ciśnienie było wyższe od atmosferycznego - 16, 7 funtów na cal kwadratowy (115, 1 kPa). Po tym, jak załoga weszła do statku kosmicznego około pierwszej po południu, cała drużyna inżynierów centrum sterowania zajęła pozycje do testu. Na miejscu znajdowali się również pracownicy znajdujący się w Białym Pokoju (Biały Pokój) - mobilna sala, przez którą astronauci przeszli do samolotu.

W ciągu pierwszych pięciu godzin drobne problemy przerwały test. Grissom skarżył się na obrzydliwy zapach przypominający kwaśne mleko w bloku tlenowym. Alarm uruchomił się również z powodu zwiększonego przepływu tlenu w kombinezonach kosmicznych astronautów. Ale to było nic w porównaniu z ciągłymi problemami z komunikacją. Ze względu na elektryczność statyczną komunikacja między załogą a centrum kontroli była prawie niemożliwa. Grissom ze złością zauważył, że nigdy nie dotrą do księżyca, chyba że uda im się nawiązać normalne połączenie między dwoma lub trzema budynkami.

O 18:31 specjaliści techniczni Centrum Kontroli odnotowali gwałtowny wzrost przepływu tlenu i ciśnienia wewnątrz kabiny. Tej awarii telemetrii towarzyszył zniekształcony komunikat: „Ogień”, ktoś powiedział. I dodał - Walczą z ogniem, stamtąd się wydostają. Otwórz to, spalimy się, wyjdź stąd. Ze względu na zakłócenia niemożliwe było jednoznaczne określenie, kto jest właścicielem tego głosu.

Monitory, które nadawały obraz z Białej Sali, uchwyciły wszystko, co się działo: ogień, widoczny przez małe okienko, zespół próbujący otworzyć właz. Ale nikt nie mógł go przesunąć o jedną jotę - właz otworzył się w aparacie, gdzie nastąpiło zwiększone ciśnienie. Trzy sekundy po tym, jak zespół zauważył pożar, ciśnienie wewnątrz modułu osiągnęło punkt krytyczny. Nastąpiło pęknięcie ciała i płomienie wpadły do ​​Białej Sali. Wszystkie dźwięki w komunikatorze zniknęły. Pół godziny później strażacy i ratownicy byli w stanie wydobyć ciała astronautów. Ed White został znaleziony na krześle, obracając się w kierunku włazu.

Dochodzenie w sprawie incydentu trwało rok. W ciągu dwóch miesięcy samolot został całkowicie zdemontowany, a każdy szczegół został przetestowany na innym module. Ostatecznie stwierdzono, że nastąpiło zwarcie w przewodzie prowadzące do systemu zbierania moczu. W atmosferze składającej się z czystego tlenu, gdzie wszystko było także nasycone, iskra natychmiast zamieniła się w płomień. Charakter obrażeń wskazuje, że ogień zaczął się rozprzestrzeniać poniżej linii wzroku. Statek zapalił się dopiero po dziesięciu sekundach. Ale zespół nie spłonął żywcem. Sekcja zwłok wykazała, że ​​na ich drogi oddechowe miały wpływ produkty spalania. Zginęli mniej niż minutę po zgłoszeniu pożaru.

Dochodzenie w sprawie sytuacji awaryjnej koncentrowało się na kontrowersyjnej decyzji NASA o przeprowadzeniu testu statku kosmicznego z wykorzystaniem nadciśnienia czystego tlenu. Producent modułu, North American Aviation, zalecił NASA, aby nie testowała statku kosmicznego pod ciśnieniem, ostrzegając o ryzyku pożaru. Ale NASA nalegała na to i zaczęła przeprowadzać testy do końca wszystkich sześciu misji Merkurego i dziesięciu misji Gemini. Wracając do tych wydarzeń, Dick Slayton (Deke Slayton), szef działu astronautów, powiedział, że tylko dzięki szczęśliwemu wypadkowi takie testy nie zakończyły się tragedią podczas tworzenia Merkurego i Gemini przez McDonnella. To był niedopuszczalny błąd, że ten test nie został sklasyfikowany jako niebezpieczny. Obejmowały one tylko testy obejmujące tankowanie, samozapłonowe paliwo rakietowe, testowanie systemów kriogenicznych, zbiorników wysokociśnieniowych, testów pirotechnicznych i testów w komorach ciśnieniowych. Ta sytuacja krytyczna doprowadziła do dwóch istotnych zmian w projekcie. Otwór włazu do środka został zastąpiony lekkim, szybko otwierającym się urządzeniem wykonanym z aluminium i włókna szklanego. Można go otworzyć w mniej niż 10 sekund. NASA zmieniła również skład atmosfery do testów wstępnych. Zamiast czystego tlenu zaczęto dostarczać jego mieszaninę z azotem, której udział wynosił 40%. Ta mieszanka była mniej sprzyjająca spalaniu, chociaż kostiumy astronautów nadal były wypełnione czystym tlenem. I dopiero po rozpoczęciu mieszanki zastąpiono czystym tlenem do końca misji.

Żadna ekipa nigdy nie poleciała na Apollo-1. Nazwę tę przypisano Apollo-204, a loty załogowe kontynuowano w Apollo 7 w październiku 1968 roku. Test, który doprowadził do śmierci ludzi, nigdy nie został sklasyfikowany jako niebezpieczny, ale Apollo 7 przeprowadził go z otwartym włazem.

Komentarze (0)
Szukaj